(…) Sekwencje
zmieniają się co chwila, jak barwny ocean, a niesforny Pinokio porusza się w
nim jak najlepszy pływak. Przeżywa serię wzlotów i upadków, by wreszcie w
rozjaśnionym setkami barw finale przemienić się w grzecznego pajacyka (…).
W tej feerii barw
i świateł kierowanych sprawną ręką scenograf Joanny-Pielat Rusinkiewicz
najjaśniej błyszczą aktorzy. Pinokio w wykonaniu Patrycji Zywert jest
rewelacyjny. (…) W niektórych scenach dostaje z miejsca brawa. (…) Na pewno
warto wybrać się na „Pinokia” i trzeba się spieszyć, bo miejsca wykupione są
już na tygodnie naprzód.
Barbara Koś, Kolorowa
premiera w Teatrze Powszechnym, „Echo Dnia”, 3.12.2007.
(…) Akcja sceniczna przebiega sprawnie, jest sporo dobrego ruchu, słowem – fajna bajka. (…) Podobała mi się Patrycja Zywert. Podobało mi się kilka innych ról, ustawionych pociesznie lub dobrze choreograficznie.
(…) Zastrzeżenia
mam do scenografii, tradycyjnie nierównej i wydumanej (niektóre elementy
kojarzyły mi się absolutnie niecenzuralnie). Stroje może były i barwne, ale na
wygodne do grania nie wyglądały. (…) A już zupełnie mnie rozbroił odświeżony
rower, który pierwszy raz „zagrał” w Szekspirze kilka sezonów wstecz, potem
„grywał” regularnie. Podobnie jak okulary Świerszcza i parę innych rekwizytów.
Krystyna Kasińska, Pinokio
i rower (wiecznie żywy), „Miesięcznik Prowincjonalny” 2008, nr 1, s. 23.