(…) Aktorsko zawiedli młodzi, stąd uczucie niedosytu, które po przedstawieniu w widzach pozostaje. A szkoda. Tej publicystyce na scenie trzeba koniecznie pomóc, by mogła zabrzmieć głęboko i donośnie. To ważne.
Barbara Sierszuła, Jak życiu tlen, „Tygodnik Demokratyczny” 1987, nr 48 z dn. 29.11.
(…)
Świetną rolę stworzył w tym przedstawieniu Andrzej Bieniasz (Nieśmiertelny),
który posiada przede wszystkim dystans konieczny do właściwej oceny sytuacji i
sensownej reakcji na zdarzenia; z owego dystansu zbudowanego na tragicznym
doświadczeniu osobistym, rodzi się prawdziwe współczucie dla ofiar katastrofy w
Czarnobylu (…). Tę rolę widzowie
zapamiętają, bo aktor zbudował postać konsekwentnie od początku do końca i na
dobrą sprawę, tylko on jeden widzi ogrom tragedii.
(…)
Poza Nieśmiertelnym, który jest indywidualnością o głębokich przeżyciach, w
dramacie nie ma postaci psychologicznie pogłębionych, tylko
postacie-transparenty, wypowiadające kwestie i poglądy autora.
(…)
W dobrej scenografii Karola Jabłońskiego nie czuje się wielkiego dramatu
ludzkiego. (…) Powstaje pytanie, skąd tak wielka popularność sztuki Gubariewa
„Sarkofag”? Wydaje się, że przede wszystkim z sensacyjności tematu, nie zaś z
rewelacyjności problematyki. Jest sporo racji w twierdzeniu, że sztuka jest koniunkturalna.
Stanisław Żak, Rzecz o Czarnobylu, „Przemiany” 1987, nr 12.