Teatr Powszechny - Teatr Powszechny
Image

   
Jeśli niczego nie pominęłam, "Nieznośka i Kmieć" są trzecią w tym sezonie (a od jego rozpoczęcia minęło zaledwie półtora miesiąca) realizacją tekstu Marty Guśniowskiej. Stale wzrastającą popularność dramaturżki, etatowo związanej z Białostockim Teatrem Lalek, obserwować możemy już od kilku sezonów, inscenizacje dramatów jej autorstwa znajdują się w repertuarze dużej części teatrów lalkowych. Powoli staje się najmodniejszą autorką sztuk dla dzieci w naszym kraju.
Teksty Guśniowskiej w dużej mierze stanowią przetworzenie tradycyjnych motywów baśniowych - chętnie kontaminuje wątki różnych opowieści, celuje w igraniu z naszymi odbiorczymi przyzwyczajeniami: smok jest wegetarianinem, a końska mucha - przyjacielem kowala. Zaciekawianie czytelnika/widza rodzi się właśnie z napięcia pomiędzy pomysłami autorki a naszym stereotypowym myśleniem o bajkowych zdarzeniach czy postaciach. Teksty, ciepłe i pełne humoru (mocną stroną są szczególnie piosenki, którymi pisarka często urozmaica akcję), zazwyczaj o silnie zarysowanym wątku miłosnym, stają się wdzięcznym materiałem scenicznym. Ambitnych reżyserów teatru dziecięcego w dramaturgii Guśniowskiej może pociągać jeszcze jedno - te zabawne historie często poruszają istotne społecznie kwestie. W "Pod-Grzybku" - jak mi się wydaje, najważniejszej dotąd sztuce - autorka podejmowała temat śmierci i uczyła dzieci pogodnego godzenia się z odejściem ukochanych bliskich. W "Baśni o Grającym Imbryku" udowadniała, że należy doceniać sytuację w której się znajdujemy i pokazywała, jak nieszczęśliwym może się stać człowiek oderwany od swojego ukochanego zajęcia. W "O mniejszych braciszkach św. Franciszka" przypomina wartości propagowane przez asyskiego świętego. W "Nieznośce i Kmieciu" No właśnie. W tym tekście (wcale zresztą nie najnowszym, jego czytanie zorganizowane zostało jeszcze w ubiegłym roku w BTL-u) Guśniowska niewątpliwie zamierzała ostrzec dzieci przed złym zachowaniem, wskazać na konsekwencje ciągłego kapryszenia i grymaszenia. Radomska inscenizacja Petra Nosálka, jakkolwiek zabawna i doceniona przez premierową publiczność salwami śmiechu i gorącymi brawami, zaciera - niezwykle, może aż nazbyt, subtelną - puentę tekstu, stawiając na efektowność i widowiskowość.

Jednym z trendów w najnowszej dramaturgii dla dzieci jest rezygnacja z postaci wesołej, pogodnej i posłusznej bohaterki (przykładami takich postaci są chociażby tytułowa "Smutna królewna" ze sztuki Michała Walczaka, czy Migawka z "Najmniejszego balu świata" Maliny Prześlugi). Guśniowska, wpisując się w tę tendencję, stworzyła postać kapryśnej królewny, która wszystkiego, nomen omen, nie znosi. Swoim zachowaniem irytuje cały dwór, pada nawet propozycja, żeby ją oddać na pożarcie smokowi. Tak daleko jednak w transformacjach bajkowych wzorców autorka tym razem nie idzie. Niania i Król ogłaszają zupełnie tradycyjny konkurs - ten, kto unieszkodliwi mieszkającego w jaskini potwora, zostanie nagrodzony/ukarany ręką księżniczki. Wbrew pozorom, za to zgodnie z baśniowym schematem, kandydat się znajduje.

(...) Reżyser ubrał aktorów w stroje inspirowane modą francuską przełomu XVII i XVIII wieku, zgodnie z konwencją nałożył im również peruki. Małą scenę zdobi jedynie drewniany klawesyn i ogromne lustro - jest skromnie, ale efektownie. Teatralność - wywiedziona zresztą z tekstu - na tym dworze nikt nie jest prawdziwy: baran okazuje się terierem, kmieć - księciem, a smok - obrońcą zwierząt) podkreślona została także w wystudiowanych gestach aktorów i przesadzonej mimice. Każdy z nich, niczym tarczę, trzyma przed sobą lalkę - własną miniaturę.

(...) Reżyser zadbał o wyraziste kreacje aktorskie - momentami balansują na granicy groteski. Strategia ta sprawdza się w postaci Króla - dobrodusznego niezguły, bez ustanku marzącego o steku z baraniny. (...) Magdalena Witczak jako przebojowa Niania ma tendencje do przyćmiewania swoim nieomal królewskim blaskiem pozostałych bohaterów spektaklu. Szczerze pochwalić trzeba stawiającego pierwsze kroki na radomskiej scenie Macieja Łagodzińskiego, dzięki któremu Kmieć staje się sympatycznym i energicznym chłopcem.

Scena Fraszka została powołana w maju 2010 roku, aby prezentować młodej widowni z Radomia i okolic spektakle lalkowe. To ewenement w polskim teatrze i przykład ze wszech miar godny naśladowania. Dyrektor Teatru Powszechnego, Zbigniew Rybka, ma naprawdę dobre intencje i pomysł na poprowadzenie tego projektu - zaprasza reżyserów o europejskiej renomie (Nosálek wyreżyserował tam dwa z trzech zrealizowanych do tej pory), teksty klasyczne proponuje obok najnowszej dramaturgii. Choć narzekam na różne aspekty realizacji, muszę przyznać, że "Nieznośka i Kmieć" to spektakl sympatyczny, pogodny i pełen humoru, rozegrany w dobrym tempie. Jestem głęboko przekonana, że propozycja będzie ciepło i zdecydowanie mniej krytycznie witana przez radomską publiczność, dla której lalkowy teatr pachnie nowością. Oczywiście nie każda premiera musi i może być prawdziwym wydarzeniem, warto jednak pamiętać, by złaknionej lalkowych propozycji widowni serwować sztukę na najwyższym poziomie. Sama z zainteresowaniem będę śledzić dalsze losy Sceny Fraszka i będę trzymała mocno kciuki za kolejne coraz lepsze realizacje.
Justyna Czarnota
Nowa Siła Krytyczna
24-10-2011

PARTNERZY TEATRU
COPYRIGHT © 2020. Teatr powszechny im. Jana Kochanowskiego w Radomiu
Projekt: Adam Żebrowski    |    Wdrożenie: Flexi Design