Sztuka życia
Kolejna w tym roku premiera Teatru Powszechnego to „Kształt rzeczy" w reżyserii Zbigniewa Rybki. W opisie spektaklu znalazłam stwierdzenie „sztuka obyczajowa". Takie określenie zapowiada interesującą historię i ciekawy przekaz płynący ze sceny. Obyczajowość spektaklu może jednak grozić brakiem tempa i energii, czyli mdłym charakterem przedstawienia. Okazuje się jednak, że „Kształt rzeczy" „nie odpuszcza" widzowi nawet na chwilę. Wzbudza emocje i skłania do ciągłego analizowania wydarzeń, których widzowie są świadkami.
„Kształt rzeczy" to historia pewnej zaskakującej znajomości. W muzeum małego uniwersyteckiego miasteczka dochodzi do spotkania przebojowej zdeklarowanej artystki i całkowicie przyziemnego, a w dodatku beznadziejnie nieśmiałego studenta anglistyki, który w muzeum dorabia, jako ochroniarz. Atrakcyjna i pewna siebie Evelyn (Magdalena Placek) bez wątpienia już po chwili zaintrygowała Adama (Krzysztof Chudzicki). Czym jednak on sam mógł wzbudzić zainteresowanie takiej kobiety? Faktem jest, że znajomość szybko się rozwija, obydwoje czyniąc szczęśliwymi. Pod wpływem uczucia oraz zręcznych poczynań Evelyn, Adam rewolucjonizuje swoje życie. Radykalne zmiany, na jakie mężczyzna się decyduje, coraz bardziej zaskakują jego przyjaciół i komplikują ich wzajemne relacje.
Pod tą pozornie błahą fabułą kryje się uderzająca opowieść poruszająca wiele zagadnień z różnych sfer ludzkiego życia. Spektakl dotyka m.in. problemu odnajdywania i demonstrowania swojej tożsamości , korzystania z własnej wolności i paradoksalnie - wyznaczania jej granic. Pojawia się też pytanie, czym jest sztuka. Co możemy uznać za twórczość artystyczną, a co za akt wandalizmu, czy zwykłą niemoralność? Nie znajdziemy tu wzniosłych słów, pełnych patosu egzystencjalnych rozważań. Poznamy historię młodych ludzi opowiedzianą nam językiem prostym i nieidealnym. Jednak w tym przypadku właśnie ten brak poetyckości pozwala sztuce docierać do widza z taką siłą, ciągle stawiając przed nim pytania, na które niezmiernie trudno znaleźć odpowiedź. O ile w ogóle jest to możliwe, gdyż jak się dowiadujemy, prawda jest bardzo subiektywna.
Zaletą spektaklu, oprócz znakomitej fabuły, jest również gra aktorska. Fenomenalne konstruowanie postaci doprowadza do sytuacji, że widz zapomina o tym, że jest świadkiem fikcji, jaką teatr przecież tworzy. To niesamowite, gdy aktor potrafi wywołać u widza tak silną reakcję emocjonalną. Evelyn i Adam byli głównymi bohaterami, jednak moim zdaniem na charakter spektaklu wpłynęła też obecność innej pary - Jenny i Phillip'a - będącej przykładem ludzi niewyróżniających się i raczej przeciętnych. W ich role doskonale wcielili się Maria Gudejko oraz Kamil Woźniak.
Obok świetnego scenariusza i gry aktorskiej na sukces nowego spektaklu Teatru Powszechnego wpływa też scenografia. Wykonana przez Katarzynę Kornelię Kowalczyk instalacja stanowi interesujące i bardzo adekwatne do treści sztuki tło.
Najnowsza premiera radomskiego teatru poruszając istotne problemy skłania do refleksji. Zwraca naszą uwagę na postawy, które trudno jednoznacznie ocenić. Czyni to jednak w prosty sposób, odwołując się do codziennych sytuacji i zwykłych ludzi. W spektaklu Zbigniewa Rybki nie brakuje też elementów humorystycznych, dzięki którym sztuka zyskuje jeszcze bardziej na atrakcyjności. Moim zdaniem „Kształt rzeczy" jest jedną z najciekawszych propozycji, jakie obecnie możemy znaleźć w repertuarze Teatru Powszechnego.
Agata Guza
www.teatrdlawas.pl
26.03.2013