Teatr Powszechny - Teatr Powszechny
Image

(…) Autor musicalu, David de Silva, płakał z radości. – Nie przypuszczałem – powiedział dziennikarzom – że w tak niedużym mieście jak Radom i w tak małym teatrze zobaczę tak wielki spektakl.
Wojciech Kępczyński, dyrektor „Powszechnego” stawia na Broadway. Jeden Broadway, a dobry, rozsławi teatr skuteczniej, aniżeli pięć premier u sąsiada. I scena u sąsiada ma te swoje pięć premier, ale kto o niej słyszy w Polsce? Za sprawą musicalu o Józefie o Radomiu usłyszeli wszyscy.
(…) Po raz pierwszy w Polsce grana „Fame” wymagała przede wszystkim samej „śmietanki”. I aktorskiej, i muzycznej. Zgłoszenia do spektaklu trwały pół roku, przesłuchano kilkaset osób. Zaangażowano czterdzieści, w tym dziesięć do głównych ról. Śmietankę muzyczną zbierał natomiast Maciej Pawłowski, kierownik muzyczny i dyrygent orkiestry. Pawłowski wybrał z kolei pięcioosobowy zespół wokalny i orkiestrę złożoną z dwunastu muzyków. Są to muzycy jazzowi, „pod których” mistrz Pawłowski zaaranżował specjalnie muzykę Margoshesa.
(…) Zebrać na scenie tak dużą grupę wykonawców nie sztuka. Sztuką natomiast pozostaje tchnąć w tę grupę życie: ruch, sceniczną swobodę i maestrię. To już problem cięższej wagi. Reżyser i choreograf radzi sobie z tym doskonale. Musical „Fame” wymaga od aktorów wspaniałego tańca, rewelacyjnego śpiewu i dobrej gry aktorskiej. Te podkreślane zawsze cechy wydobywa Kępczyński od wykonawców. Najbardziej przekonywująca i pełna wdzięku jest młodzież. (…) Chwalić trzeba młodzież premierową: Joannę Węgrzynowską (…), Katarzynę Łaskę (…), Annę Głuchowską (…), Karolinę Lutczyn (…). A przede wszystkim Denisę Geislerovą-Krume, odtwarzającą tragiczną postać Carmen Diaz, którą gubi chęć sławy. Zapamiętamy ją, kiedy zdruzgotana, stoi na ulicy w porwanych pończochach i przejmująco śpiewa swój ostatni song.
Z młodych panów największy aplauz zdobywa Jan Bzdawka jako Nick. I choć dorównują mu Krzysztof Respondek jako Joe, Farid Lakhdar – Goodman King i sentymentalny Michał Sikorski – Schlomo, pan Jan cieszy się specjalną estymą radomianek. Podoba się też zbuntowany Tyrone – Krzysztof Adamski. Nauczycieli – mentorów gra nieco starsze pokolenie. Tu prym wiodą dwie kobiety: Ewa Kuklińska i Danuta Błażejczyk. Obie pokazują klasę w scenie dyskusji na temat niesfornego Tyrone’a.
(…) Są w spektaklu sceny piękne, jak ta rozpoczynająca akt II (…). Są w tym spektaklu sceny hollywoodzkie, jak na przykład wjeżdżające auto. Jest wiele scen wzruszających i kilka niestety jakby amatorskich, choć jest to chyba tylko efekt tremy. (…) Choć bez laserów, bajerów itp. „Fame” ma jednak szyk. Szyk i klimat wielkiego przedstawienia. – Jak na Broadwayu! – orzekli panowie De Silva i Margoshes prorokując wielką sławę spektaklowi.

Barbara Koś, Klimat Broadwayu, „Słowo Ludu” 1997, nr 243 z dn. 20.10.

 

Miło jest oglądać spektakle przygotowane tak profesjonalnie, jak ostatnia premiera Teatru Powszechnego w Radomiu.
(…) Na pierwszy plan wysuwa się z pewnością przebojowa uwodzicielska Carmen, która marzy o zrobieniu kariery za wszelką cenę, widzimy jej chwile triumfu i, niestety, także klęski. Denisa Geislerova połączyła w tej roli swój wielki temperament z umiejętnościami tanecznymi i wokalnymi. (…) Dla Krzysztofa Respondka, rola poławiacza serc niewieścich, zagrana z wielką energią i humorem, jest kolejnym sukcesem. (…) Z dużą przyjemnością oglądałem też Joannę Węgrzynowską w roli pięknej Sereny (…) walczącej o uczucia nieśmiałego Nicka – w tej roli Jan Bzdawka (dużo lepszy niż w słynnym musicalu „Józef”). Duże brawa należą się też sympatycznej „chłopczycy”, czyli Karolinie Lutczyn oraz Michałowi Sikorskiemu w roli Schlomo (…).
Spektakl ma świetne tempo i ogląda się go z dużym zainteresowaniem. Wojciech Kępczyński bardzo wysoko ustawił swym aktorom poprzeczkę i trzeba przyznać, że szczególnie młodzi wywiązali się ze swych zadań znakomicie. „Fame” urzeka młodzieńczą energią i jest żywiołowo odbierana przez publiczność.

Jan Bończa-Szabłowski, Gwiazdy, pieniądze i sława, „Rzeczpospolita” 1997, nr 281 z dn. 3.12.

 

Broadwayowski przebój w Radomiu? To mogłoby się wydawać równie zaskakujące jak widok Murzynów z Nowego Jorku tańczących zbójnickiego pod samymi Tatrami. Ale w dzisiejszym świecie wszystko jest możliwe.
(…) Smrodek dydaktyczny, który zalatuje z „Fame”, pochłania na szczęście muzyka o rozmaitych rytmach (funky, rap, blues, gospel). Wykonawcom tego musicalu nie można odmówić autentycznego zaangażowania. Wydają się utożsamiać z młodymi bohaterami spektaklu. Widać, że śpiew i taniec jest ich pasją.
(…) Jeśli „Fame” może budzić zastrzeżenia, to dotyczą one raczej samego dzieła. Nawet jak na musical brakuje mu mocniejszej dramaturgii. Szczere komplementy autora „Fame” (…) nie przysłonią jednak faktu, że osiągnięcie poziomu broadwayowskiej sztuki przez twórców polskiego musicalu jest tak samo realne, jak zwycięstwo koszykarzy Mazowszanki Pruszków z chicagowskimi bykami.

Wojciech Majcherek, Sława w polskim wydaniu, „Express Wieczorny” 1997, nr 280 z dn. 1.12.

 

(…) Przedstawienie jest dobrze wyreżyserowane, zrobione jest z iście broadwayowskim rozmachem. Tempo widowiska jest zróżnicowane, sceny dynamiczne, pełen ekspresji, przeplatają się z sekwencjami lirycznymi, zespołowe z solowymi. Zespół jest świetnie przygotowany tanecznie, precyzyjnie wykonuje skomplikowane układy choreograficzne. Najlepiej wypadają sceny zbiorowe, kiedy cały zespół śpiewa i tańczy. Dynamiki dodają scenom pulsujące kolorowe światła, zasnuwające przestrzeń dymy, szybko zmieniające się elementy scenografii.
(…) Młoda widownia najżywiej reaguje na solowe występy rapującego Krzysztofa Adamskiego, który wykonuje skomplikowane układy taneczno-akrobatyczne. Kiedy Adamski rapuje, ma się wrażenie, że rozniesie scenę. Wnosi więcej dynamiki niż niejedna scena zbiorowa. Nie widziałam dotąd tańca rapowego w tak świetnym wykonaniu. Warto wspomnieć także wyróżniające się w przedstawieniu dwie panie – znakomitą Danutę Błażejczyk o niskim jazzującym wokalu oraz demoniczną Denisę Geislerovą-Krume o chropawym, ciepłym głosie. Już dla obu wokalistek i Krzysztofa Adamskiego warto ten spektakl obejrzeć. Niestety, dobrze przygotowani wokalnie i tanecznie aktorzy nie zawsze radzą sobie w partiach aktorskich.
(…) Ogólnie przedstawienie jest udane, choć przyznam, że większe wrażenie zrobił na mnie „Józef”, był bardziej dopracowany i efektowny.

Ewa Likowska, Broadway po polsku, „Wiadomości Kulturalne” 1997, nr 44 z dn. 2.11.

PARTNERZY TEATRU
COPYRIGHT © 2020. Teatr powszechny im. Jana Kochanowskiego w Radomiu
Projekt: Adam Żebrowski    |    Wdrożenie: Flexi Design