Teatr Powszechny - Teatr Powszechny
Image

(…) Po ambitnym, a może nawet wybitnym „Weselu”, mamy coś lżejszego – „Sługę dwóch panów” Carla Goldoniego. Gdyby ten zacny reformator teatru żył, złożyłby w ZAIKS-ie ostry protest o naruszenie praw autorskich, na szczęście dla Pawła Adamskiego i Zygmunta Wojdana – autorów „swobodnej adaptacji” – nieboszczyk nie ma już niczego do powiedzenia. Za to teatr – wiele, nawet bardzo wiele, jest to bowiem spektakl dynamiczny, żywy, barwny, przykuwający uwagę widza od pierwszej do ostatniej chwili. To prawda, że w sferze intelektualnej niewiele można po nim oczekiwać, ale też intelektualiści, jeśli pojawiają się w Radomiu, nie przepadają za teatrem. Jest to zatem ukłon w stronę widza popularnego, lubiącego się rozerwać. Dostaje tym razem rozrywkę godziwą, na przyzwoitym poziomie literackim, ambitnym ze strony wykonawców. (…) Ponieważ w tym przedstawieniu nie ma ról drugo- i trzeciorzędnych, wyróżnić by trzeba wszystkich wykonawców, ponieważ jest to „teatr w teatrze”, role się krzyżują i trudno wymierzyć zasługi.
Najcenniejszym walorem „Sługi dwóch panów” jest zachowanie dyskretnego dystansu wobec przedmiotu i treści zabawy, wartkie tempo, szalony wir tanecznych układów dopracowanych przez Wojciecha Kępczyńskiego. (…) Odnosi się wrażenie, że wszyscy są zaraźliwie młodzi, a tylko niektórzy nieco bardziej doświadczeni. Są zabawni, a unikają śmieszności, jak to widać w przypadku typowych postaci komedii dell'arte: Doktora i Pantalona. Jerzy Wasiuczyński, mający na scenie skłonności do rezonerstwa, tym razem miał okazję się skompromitować, budząc sympatię widowni. W podobnej konwencji gra Pantalona Warszosław Kmita (…). Wdzięcznie przyprawiona ramotka wywołuje sympatyczne przyjęcie przez widownię, szkoda tylko, że w trakcie przedstawienia zachowuje się ona zbyt powściągliwie, a roi się w nim od popisowych akcji solistów. Przykro, że schodzą ze sceny bez oklasków.

Stanisław Mijas, Sługa dwóch pań, „Słowo Ludu” 1987, nr 137 z dn. 13.06.

 

(…) Zaniepokoiły mnie tylko pewne dopiski w programie: swobodna adaptacja: Paweł Adamski, Zygmunt Wojdan; teksty piosenek: Paweł Adamski. Niepokój – jak się okazało po spektaklu – był uzasadniony. Nie bardzo wiedziałem, co oglądam i czego słucham. Ten duet czy nawet trio (Goldoni-Adamski-Wojdan) – to najbardziej komiczny element w przedstawieniu.
Z Goldoniego pozostała tylko dość cienka fabuła i wykrzyczane dialogi, które rzeczywiście rozweselały publiczność. (…) Przedstawienie „Sługi dwóch panów” na radomskiej scenie posiada nader wyraźne dwie warstwy; do pierwszej zaliczyłbym dopisane teksty, do drugiej – to, co zostało z komedii Goldoniego. Ten układ i ta kolejność oddają ambicje twórców „swobodnej adaptacji”, którzy koniecznie chcieli przyćmić pisarza włoskiego.
(…) W zupełnej dysharmonii z tekstem i akcją sztuki Goldoniego pozostają właśnie dopisane przez Pawła Adamskiego teksty piosenek, które są w innej tonacji emocjonalnej i stanowią wyraźny zgrzyt. (…) Myślę, że same piosenki są dobre, tylko w tym przedstawieniu nie na miejscu. W kabarecie brzmiałyby pewnie znakomicie.
Przedstawienie więc nie jest jednolite, konstrukcyjnie dość chaotyczne, udziwnione (rama reżyserska). Odniosłem wrażenie, że przy braku koncepcji reżyserskiej wprowadzanie do komedii Goldoniego aparatury i sprzętu elektronicznego ma chyba tylko jeden cel: ukryć brak, nieporadność (efekt mniej więcej podobny jak wtedy, gdy Grabiec jedzie na „hondzie”). Nawet pośmiać się autentycznie nie można, bo śmiejąc się, widz nie bardzo wie z czego się śmieje (a może z kogo?).

Stanisław Żak, Z tradycji komedii ludowej dell'arte, „Przemiany” 1987, nr 7.

PARTNERZY TEATRU
COPYRIGHT © 2020. Teatr powszechny im. Jana Kochanowskiego w Radomiu
Projekt: Adam Żebrowski    |    Wdrożenie: Flexi Design