Prasa o spektaklu
(…) Janusz Pulnar i Wowo Bielicki ułożyli scenariusz niekonwencjonalny – ani akademijny montaż wymuszony po trosze czterechsetną rocznicą śmierci poety, ani dokumentalny quasi-dramat pokazujący tak czy inaczej wyobrażoną psychikę bohatera, jego życie i czasy. W pierwszej, chwilami wyraźnie kabaretowej, części zmieszczono nawet lekcję nieszczęsnego Bladaczki z „Ferdydurke”. Młoda publiczność świetnie przyjmuje drwinę z werbalnego jedynie sposobu kreowania wielkości artysty. (…) Ale później, gdy trzeba ową wielkość udowodnić, reżyserowi nie starczyło pomysłów inscenizacyjnych, a zespołowi umiejętności, by pokonać ów gombrowiczowski chichot unoszący się nad sceną.
(…) Nie jest jakąś szczególną „winą” zespołu teatru radomskiego, że nie udało się udowodnić na scenie retorycznej wartości poezji sprzed czterech wieków. (…) Aby zdobyć świadomość innego statusu tekstu, trzeba by przyjąć zupełnie inny niż to się najczęściej dzieje sposób pracy. (…) W efekcie Gombrowicz ma rację, bo cóż znaczy pod naporem pewnej siebie współczesności uznana przez śmiesznego Bladaczkę dawna wielkość…
Krzysztof Sielicki, A kto to taki?, „Teatr” 1984, nr 12, s. 16.