Tryumf groteski
Trzeci dzień Opolskich Konfrontacji Teatralnych "Klasyka Żywa" przyniósł najciekawsze jak dotychczas prezentacje. Konkursowe spektakle okazały się diametralnie różne, choć oba wykorzystywały chwyty rodem z groteski - pisze Wiktoria Formella z Nowej Siły Krytycznej.
Dyktat formy
Przedstawienie "Ferdydurke" zwyciężyło konkurs Teatru Powszechnego w Radomiu na koncepcję Gombrowiczowskiego przedstawienia. Spektakl Aliny Moś-Kerger nie doprecyzowuje miejsca ani czasu akcji powieści. Ascetyczna scenografia nie próbuje stworzyć iluzji - ogranicza się do okrągłej, otoczonej rzędem lamp platformy ustawionej na środku sceny. Natalia Kołodziej nie szuka osobnych rozwiązań dla światów przemierzanych przez Józia (Mateusz Paluch). Na scenie mamy ogrywane na różny sposób ogromne ucho, a w kątach nad widownią wiszą modele oka i ust - wszystko rodem z estetyki Aleksandry Wasilkowskiej. Muzyka Łukasza Matuszyka jest konsekwentnie ilustracyjna, więc kreacja Gombrowiczowskiego świata jest niemal w całości zadaniem ośmiorga aktorów. Nie zmieniając kostiumów (stylizowane na retro, na powrót do dziecięctwa), mierzą się z galerią postaci. Aktorzy nie schodzą w kulisy, gdy przestają grać, ale zajmują miejsca na ustawionych po bokach sceny krzesłach, często stamtąd komentują onomatopeicznie akcję.
Płciowość postaci nie jest ważna, wykonawcy koncentrując się na relacjach międzyludzkich, a nie damsko-męskich. Odrębność bohaterów budowana jest przez zróżnicowanie ruchów, gestów. Pomysły Katarzyny Kostrzewy (ruch sceniczny) oraz improwizacje aktorów przypominają montypythonowskie Ministerstwo Głupich Kroków, są nasycone nieprawdopodobną wręcz różnorodnością. Pojawiają się końskie galopy, chodzenie na czworakach, przewroty, marsze, podskoki, upadki, rywalizacje, nie brakuje odwołań do współczesności (gestów młodzieży czy z popkultury), a czasami musicalowej estetyki. Nieautentyczna, niezwykle zintensyfikowana i wykorzystująca nadwyżkę emocjonalną choreografia wzmacnia sztuczność języka. Z jednej strony imponuje pomysłowość twórców, lecz z drugiej mnogość odrębnych rozwiązań niemal dla każdej sceny przytłacza formą (sugestywny znak jest konstruowany, by po chwili ulec rozbiciu i natychmiast ustąpić miejsca innemu). Jednak właśnie ten przewrotny zamysł towarzyszył Alinie Moś-Kerger, która w inscenizacjach często poszukuje intrygujących rozwiązań formalnych. W "Ferdydurke" postawiła na gombrowiczowski trop - odrzuca doraźną satyryczność czy erudycyjne dekodowanie, opresyjna forma pożera słowo i ukazuje skazaną na porażkę tęsknotę za poszukiwaniem autentyczności. Na platformie-ringu jest coraz ciaśniej, a Józio (którego kostium przypomina modę współczesnej ulicy) nieudolnie siłuje się z osaczającym go okręgiem przerysowanych typów, pod wpływem których i wobec których musi się tworzyć i zmieniać.
Dyktat formy zaakcentowano także w dramaturgii. Anny Kulpa podąża za fabułą powieści - od spowiedzi dziecięcia, szkolnego dojrzewania aż po wszystkie miniatury społeczności (nowoczesnych, postępowych Młodziaków czy Hurleckich uosabiających staroświecki, hołdujący tradycyjnym wartościom polski dwór). Dramaturżka wprowadza konieczne skróty, jednak z zachowaniem wierności językowi oryginału. Obudowuje spektakl klamrą, w której odwołuje się do tematu formy. Eliminuje z finału prowokacyjny dwuwiersz ("Koniec i bomba. A kto czytał, ten trąba!"), który zastępuje sygnałem doprecyzowującym historię o braku autentyczności. Dlatego niemożność ucieczki przed gębą zatrzymuje Józia w schemacie ckliwego romansu. Spektakl kończą słowa: "Znikąd nadziei. Sam tylko jestem z Zosią - i z pupą".
Reżyserka w materiałach promocyjnych akcentowała - wydawać by się mogło, że nieco zaskakującą - autobiograficzność "Ferdydurke". Klasyka polskiej powieści wykorzystana do inscenizacji stworzonej przez pokolenie nasyconych energią trzydziestolatków (równolatków Witolda Gombrowicza publikującego tekst w 1937 roku), uwiarygodnia formułowane przekonanie o utożsamianiu się z głównym bohaterem. To sprawia, że radomski spektakl staje się niemal konfesyjnym wyznaniem przedstawicieli nowej generacji ferdydurkistów, buntujących się przeciw konwencjom. Propozycja nowego odczytania polskiego kanonu, ukazująca jego aktualność, spotkała się z entuzjastycznymi reakcjami, zwłaszcza nastoletnich widzów, do których dołączyła prawie cała widownia, nagradzając artystów oklaskami na stojąco (podobnie jak w przypadku "Śmierci białej pończochy").
44. Opolskie Konfrontacje Teatralne "Klasyka Żywa", 9-14 kwietnia 2019
Wiktoria Formella - absolwentka teatrologii o specjalności dramaturgiczno-krytycznej oraz zarządzania kulturą na Uniwersytecie Gdańskim. Publikowała w "Kwartalniku Artystycznym Bliza".
Wiktoria Formella
Nowa Siła Krytyczna
12-04-2019